Robi za darmo to, na czym inni zarabiają krocie. Były prezydent USA kończy 100 lat

Dodano:
Jimmy Carter Źródło: PAP / Alex Brandon
Były amerykański prezydent Jimmy Carter kończy dziś 100 lat. Po wyprowadzce z Białego Domu wielokrotnie proponowano mu sowicie wynagradzane wystąpienia. Nigdy jednak nie wziął dla siebie ani dolara, podkreślając, że nie chce zarabiać na tym, że był prezydentem USA.

Prezydenturę USA Jimmy Carter wywalczył blisko pół wieku temu. W listopadzie 1976 roku, nieco ponad miesiąc po swoich 52. urodzinach ówczesny gubernator Georgii, a w przeszłości marynarz i rolnik pokonał urzędującego republikańskiego prezydenta USA Geralda Forda.

„Jimmy...kto?"

Gdy zdecydował się na walkę o Biały Dom, poza Georgią mało kto go kojarzył. Kandydat demokratów postawił zatem na bezpośrednie spotkania z wyborcami. Zagajał ich następująco: „Witaj, jestem Jimmy Carter i będę następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych". Najczęściej spotykał się z odpowiedzią: „Jimmy... kto?".

Prezydentem USA był w latach 1977-1981. W jego administracji zasiadał m.in. doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński, czy późniejszy ambasador USA w Polsce Daniel Fried. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej podkreślał on, że Carter miał duże zasługi we wsparciu opozycji demokratycznej w Polsce i doprowadził do zasadniczych zmian w polityce USA wobec bloku wschodniego. Odchodził od czystej realpolitik Henry'ego Kissingera (doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Forda), skupiając się w większym stopniu na prawach człowieka, czego kontynuatorem był jego następca Ronald Reagan.

Prezydentura Cartera przypadła na czas trudnej sytuacji gospodarczej USA. Zmagał się m.in. ze stagflacją czy kryzysem naftowym. Cieniem na jego prezydenturze w największym stopniu kryje się jednak tzw. irański kryzys.

4 listopada 1979 roku do amerykańskiej ambasady w Teheranie wtargnęli antyamerykańscy demonstranci i wzięli jako zakładników 55 pracowników placówki dyplomatycznej. Irański reżim, dążąc do porażki wyborczej Cartera, uwolnił ich dopiero ponad rok później, w pierwszym dnia prezydentury Reagana, który zdecydowanie pokonał urzędującego prezydenta w wyborach w 1980 roku.

W zorganizowanej na tydzień przed wyborami debacie Reagan postawił wyborcom słynne pytanie: „Czy żyje wam się lepiej?", licząc na to, że zmęczeni sytuacją gospodarczą Amerykanie udzielą korzystnej dla niego odpowiedzi. Sam Carter pogrążył się, gdy w ostatnich minutach debaty zaczął mówić o rozbrojeniu, bo – jak podkreślił – gdy zapytał swoją 13-letnią córkę Amy, jaki problem jest obecnie najważniejszy, ta miała wskazać właśnie...kontrolę zbrojeń nuklearnych.

Carter zrezygnował z dużych pieniędzy

Po wyprowadzce z Białego Domu Carter wrócił do rodzinnego Plains, wycofując się z polityki. Poświęcił się działalności społecznej i humanitarnej, osobiście angażując się w działania organizacji Habitat for Humanity, budującej domy dla ubogich. Założył też Carter Center, organizację poświęconą promocji pokoju, praw człowieka i zwalczaniu chorób zakaźnych. Za swoją działalność otrzymał w 2002 roku Pokojową Nagrodę Nobla.

Podobnie jak jego poprzednicy i następcy Carter wielokrotnie proszony był o wygłaszanie przemówień w różnych miejscach i okolicznościach, dzięki czemu mógł zarobić miliony dolarów. Jak zauważa jednak korespondentka Polsatu w USA Magda Sakowska, pieniędzy jednak nie brał, a jeśli już to przeznaczał je na cele charytatywne. Zawsze powtarzał, że nie chce zarabiać na tym, że był prezydentem USA. – Moją ambicją nigdy nie było bycie bogatym – mawiał Carter.

Jego celem na najbliższy czas – jak przekazała rodzina byłego prezydenta – jest możliwość oddania głosu na kandydatkę demokratów Kamalę Harris w najbliższych wyborach prezydenckich w USA. Wybory zaplanowano na 5 listopada, ale Carter będzie mógł zagłosować już za dwa tygodnie, gdyż wybory w Georgii rozpoczną się 15 października.

Źródło: Polsat News, Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...